Witam.
Dzisiaj o cieniach z Avonu.
Robiłam do nich dwa podejścia, niestety oba nieudane.
W każdym razie przechodząc do rzeczy:
Opakowanie: Moim zdaniem bardzo ciekawe. Jest to kula zamknięta w sześciennym i przezroczystym opakowaniu.
Kolor: Powder blue. ;) Cień ma perłowe wykończenie.
Pigmentacja: Jest dość dobra, chociaż kolor sam w sobie jest raczej delikatny i nadaje się do dziennego makijażu.
Wydajność: Nie wiem jaka jest pojemność, ponieważ na opakowaniu nie ma tej informacji, podejrzewam, że była na kartoniku, jednak jego nie posiadam. Cień jest wielkości 20 gr, jednak jest dość głęboki (patrz zdjęcie trzecie).
Aplikacja: Pędzelki do cienia raczej się nie sprawdzą, jak już to syntetyczne i mocno zbite. Polecam koci języczek (do korektora) lub najlepiej palce. Niestety w moim przypadku to niemożliwe, bo mimo, iż skróciłam paznokcie o połowę to i tak są za długie na babranie ich w cieniu. Używałam więc pędzelka do ciebie Donegala.
Trwałość: To jest punkt, który całkowicie leży w tym przypadku. Pół godziny po aplikacji cień zacząć się rolować i trochę zebrało się w załamaniu, po godzinie natomiast połowa cienia była już w załamaniu. Utrzymuje się cały dzień-jednak połowa nad linią rzęs, a druga w załamaniu, natomiast środek zostaje pusty.
Dostępność i cena: Z tego co mi wiadomo zostały wycofane (no i nie ma się co dziwić, opakowanie i kolor to jednak trochę za mało), nie wiem ile kosztowały.
Nie polecam. Chyba, że komuś potrzebny ładny i delikatny makijaż na pół godziny. ;)
Pozdrawiam.
EDIT: Co do ich daty ważności-ja ich teraz nie używam, zdjęcia robione były dawno, tak samo jak testowane były bardzo dawno temu, robiłam do nich dwa podejścia, a potem bodajże wyrzuciłam i ostatnio znalazłam zdjęcia w folderze wraz z krótkim opisem swoich odczuć (jak kiedyś wspominałam prowadziłam bloga na onecie ;p), sprawdziłam w katalogu, że są już niedostępne, jednak okazało się, że można je nabyć w sklepie internetowym, więc postanowiłam je opisać, jakby komuś wpadło do głowy, żeby je kupować. ;P
EDIT: Co do ich daty ważności-ja ich teraz nie używam, zdjęcia robione były dawno, tak samo jak testowane były bardzo dawno temu, robiłam do nich dwa podejścia, a potem bodajże wyrzuciłam i ostatnio znalazłam zdjęcia w folderze wraz z krótkim opisem swoich odczuć (jak kiedyś wspominałam prowadziłam bloga na onecie ;p), sprawdziłam w katalogu, że są już niedostępne, jednak okazało się, że można je nabyć w sklepie internetowym, więc postanowiłam je opisać, jakby komuś wpadło do głowy, żeby je kupować. ;P
Już zdążyłam zapomnieć, że były w Avonie takie cienie. Hmm jeśli to na dole to data produkcji to już dawno powinny w koszu leżeć ;)
OdpowiedzUsuńszkoda, że tak krótko się utrzymuje
OdpowiedzUsuńa to te co o nich mi pisalas, no swietnie to wyglada, i powiem ci ze masz przeterminowane bo z 2004 roku jak widac na zdjeicu czyli sa z tego okresu:)
OdpowiedzUsuńszkoda ze trwaloscia nie grzesza:)
Kolor fajny :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam tych cieni, więc to musiało być dawno. Ciekawe, skąd sklep wygrzebał to coś. ;> (ale opakowanie, przyznaję, fajne. Tylko z Avonem bywa tak, że jak coś ładnie wygląda, nie zawsze jest dobre)
OdpowiedzUsuńTeż mi się on gdzieś po łazience wala, ale nie używam go w zasadzie... Bo tak jakoś mi nie podchodzi :) Jednak kolor jest szałowy, taki szaroniebieski
OdpowiedzUsuń